Astrologia jest bez sensu

Tekst jest krytyką argumentów za sensownością uprawiania astrologii, które pojawiły się w we wpisie pt. Astrologia i jej sens, który znajdziecie na blogu Gwiazdologia. W dalszej części autora krytykowanego wpisu będę nazywał Gwiazdologiem. Autor podaje sześć argumentów, które – jego zdaniem – uprawomocniają sensowność uprawiania astrologii. Są one dość popularne w dyskursie astrologicznym, dlatego poniżej skupiam się jedynie na nich, a pomijam pozostałe kwestie omówione w krytykowanym tekście, do których zamierzam się ustosunkować w przyszłości.

Astrologia odpowiada na pytania, na które nie jest w stanie odpowiedzieć współczesna nauka

Należałoby zapytać, na jakie pytania odpowiada astrologia i czy zakres jej zainteresowań faktycznie wykracza poza zainteresowania współczesnej nauki. Lektura horoskopów politycznych, które pod koniec każdego roku publikują astrolodzy, oraz treści zawarte w cennikach usług astrologicznych pokazują, że astrolodzy bardzo często wchodzą w kompetencje naukowców. Starają się odpowiadać na pytania, które dotyczą: prognozy pogody, kursów walut, kryzysów finansowych, wyników wyborów politycznych, oczekiwanej długości życia, oczekiwanej płci dziecka oraz momentów płodności, rekrutacji i zarządzania personelem, przyczyn katastrof i klęsk żywiołowych, etc…

Poza tym w branży astrologicznej mamy do czynienia ze sprzedażą różnego rodzaju usług, które można porównać do sprzedaży odpustów i relikwii, a więc sprzedaży czegoś, w istnienie czego środowisko astrologów wierzy i usiłuje do tego przekonać innych, a co trudno jest racjonalnie uzasadnić. Mam tu na myśli np. horoskopy elekcyjne, w których zawarta jest wiara w to, że firma założona dzień później może splajtować; astrokartografię, która opiera się na wierze, że zmiana miejsca zamieszkania może przynieść osobie wymierne szkody lub korzyści.

Owszem, są też pytania stawiane astrologom, na które współczesna nauka nie jest w stanie odpowiedzieć, np.: „Kim będzie dziecko, jak dorośnie?”, „Czy związek młodej pary przetrwa?”, „Czy osoba, od której kupujemy nieruchomość, może okazać się oszustem?”. W tym przypadku należałoby zapytać, czy zapewnienia astrologów, że są w stanie odpowiedzieć na tego typu pytania nie są wyrazem naiwnej ignorancji (naiwnej, gdyż astrolodzy wierzą, że są w stanie tego typu rzeczy przewidzieć; ignorancji, ponieważ próby odpowiadania na tego typu pytania świadczą o nieznajomości stanu współczesnej wiedzy). Czy wolicie słuchać eksperta, który nie wstydzi się przyznać, że nie potrafi na jakieś pytanie odpowiedzieć, czy astrologa, który twierdzi, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania? Jaka jest sprawdzalność takich prognoz? W dyskursie astrologicznym mamy do czynienia z mnóstwem haseł, które nie mają żadnego pokrycia w faktach. Nikt przecież nie bada sprawdzalności tego typu prognoz, a nieliczne wyjątki pokazują, że wyniki, jakie osiągają astrolodzy, są zupełnie przypadkowe i nie lepsze od tego, co można uzyskać rzucając monetą.

Astrologia to praca ze sferami istnienia w czasie (przeszłości, przyszłości, poprzednie i przyszłe wcielenia), wobec których nauka jest bezradna

1) Co oznacza sformułowanie „sfery istnienia w czasie”? Ten argument przywodzi na myśl słowa z książki Andrzeja Wróblewskiego pt. „Prawda i mity w fizyce”, w której autor zauważa: „Tekst pracy pseudonaukowej jest zwykle bełkotem polegającym albo na wprowadzeniu nowej terminologii znanej tylko autorowi, albo na posługiwaniu się słowami wprawdzie znanymi, ale przemieszanymi na zasadzie doboru przypadkowego (np. zmarszczki czasoprzestrzeni, ginekologia międzyplanetarna), co świadczy o ich niezrozumieniu przez autora”źródło.

2) Gwiazdolog w tym argumencie zdradza również, że wierzy w reinkarnację. Mamy tu do czynienia z czymś, co już wcześniej porównałem do sprzedaży odpustów i relikwii. To tak, jakbym usiłował kogoś przekonać do istnienia grzechu pierworodnego, a później za kilkaset złotych sprzedawał horoskop, za pomocą którego orzekałbym, czy podczas chrztu ten grzech został właściwie zmyty. Może to też się kojarzyć z działaniami niektórych specjalistów od medycyny alternatywnej, którzy wmawiają pacjentom zakwaszenie organizmu jako przyczynę wszelkich dolegliwości (co jest niezgodne ze współczesnym stanem wiedzy o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu), a potem sprzedają im preparaty, które mają to zakwaszenie zniwelować.

Astrologia jest wiarą w to, że wszystko w świecie ma swój sens, więc powinna mieć status ochronny, jak religia

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że astrologia jest podobna do religii. Jest ono zbieżne z tym, co na jej temat miał do powiedzenia dr Tadeusz Doktór — znany i ceniony nawet przez środowisko astrologów  badacz astrologii, u którego miałem przyjemność zaliczać fakultet „Psychologia sekt” — który astrologię porównywał do kultu paranaukowego (zob. http://bit.ly/1rwy0X6 oraz http://bit.ly/1TudGOK).

Nie jestem w stanie zgodzić się z tym, że religia powinna mieć w państwie jakikolwiek status ochronny, gdyż jestem głęboko przekonany o słuszności koncepcji świeckiego państwa. Zwracam również uwagę na niekonsekwencję w argumentacji Gwiazdologa, który z jednej strony znany jest ze swojej niechęci do Kościoła Katolickiego, a z drugiej, broniąc sensu uprawiania astrologii, chce by korzystała z tych samych profitów w państwie, jakie ma KK.

Astrologia jest pracą z bólem istnienia, brakiem sensu życia, zajmuje się zagadnieniami z pogranicza narodzin i śmierci

Nie tylko astrologia zajmuje się tego typu tematyką. W obszarze współczesnej nauki mamy zarówno psychologię, psychoterapię, psychiatrię, jak i geriatrię, która zajmuje się problemami wieku starczego. Różnica między akceptowaną przez środowisko naukowe psychologią a astrologią jest taka, że psychologia nie musi odwoływać się do czegoś, czego nie ma, z kolei astrolog przy okazji spotkania z klientem sprzedaje mu różne nieprawdziwe koncepcje oparte na naiwnym myśleniu magicznym, które w żaden sposób nie są zweryfikowane.

Astrologia jest rodzajem sztuki, który umożliwia spoglądanie na rzeczywistość pod zupełnie innym kątem, opisuje rzeczywistość innym językiem

Nie znam sceptyka, który walczyłby ze sztuką. Czym innym jest opisywanie świata językiem poezji, czym innym sesja astrologiczna, na której astrolog — niczym wszechwiedzący guru — usiłuje przekonać swojego klienta, że ma wgląd w to, co zdarzy się w przyszłości, za co jeszcze pobiera stosowną opłatę, która wcale nie jest niska.

Astrologia to ewolucyjny atawizm, w którym człowiek może zjednoczyć się z najstarszą, powszechnie dostępną wiedzą dotyczącą nieba; gwiazdy i Księżyc są pierwszym dostępnym narzędziem wiedzy przodków.

Mamy tu do czynienia z argumentacją do tradycji (argumentum ad traditio), która bardzo często pojawia w różnego rodzaju pseudonaukowych spekulacjach. Wg Anny Sokół, która w swojej pracy pt. Perswazja czy manipulacja? Analiza wybranych aspektów językowych czasopisma „Wróżka” zwraca uwagę na fakt, że tego typu argumenty bardzo często pojawiają się w piśmie Wróżka, np. „Już w Mezopotamii i Egipcie zauważono np. zależność cyklów księżycowych i kobiecych menstruacji. Miesiąc księżycowy trwa niemal dokładnie tyle, ile cykl miesiączkowy, tj. 29,5 dnia. Czeski lekarz i astrolog Eugeniusz Jonas odkurzył tę starożytną wiedzę medyczna i na jej podstawie badał płodność kobiet. (...) metoda Jonasa jest tak skuteczna jak pigułka, której nie wszystkie kobiety mogą używać.” – Wróżka , 10/1994; krytykę tego twierdzenia znajdziecie na fanpage Astrologia krytycznie

Jednym z kontrargumentów na tego typu twierdzenia może być poniższy rysunek:

sceptyczni-jaskiniowcy

Osobom, do których przemawiają zestawienia statystyczne, polecam projekt Our World In Data, gdzie Max Roser przedstawia wiele danych, które pokazują, że twierdzenia, jakoby ludziom kiedyś żyło się lepiej, to po prostu pseudonaukowy mit. Przykładem niech będzie wykres przedstawiający śmiertelność niemowląt od roku 1830 do 2010 lub (w odniesieniu do powyższego obrazka) wykres przewidywanej długości życia w latach 1543-2011.